Ryszard Czarnecki na niby-stoku nie zjeżdża na nartach, a na swym boku (ZDJĘCIA)
Ryszard Czarnecki, europoseł Prawa i Sprawiedliwości, wybrał się ostatnio na narty do lasu. Niestety, przejażdżka obfitowała w upadki.
Ryszard Czarnecki, zawodowo europoseł Prawa i Sprawiedliwości, bardziej niż ze swojej pracy za granicą znany jest z ustawek z krajowymi tabloidami. Polityk zasługuje na miano bohatera, bo dla dziennikarzy zrobił już prawie wszystko: "ćwiczył" w parku, relaksował się przy piwku, a nawet kupował ciastka w środku pandemii.
W sumie o pośle Czarneckim za granicą było głośno tylko wtedy, gdy odwołano go z funkcji wiceszefa PE: Czarnecki został ODWOŁANY z funkcji wiceszefa Parlamentu Europejskiego! "Pierwszy taki przypadek w historii"
Nic więc dziwnego, że polityk jakoś bardziej lubi spędzać czas w Polsce. Ostatnio, gdy jeszcze królowały śniegi, wybrał się na narty. Towarzyszył mu oczywiście fotograf, który podglądał zza drzewek jego slalomy.
Zobaczcie efekty.
Ryszard Czarnecki jeszcze niedawno udawał, że biega w parku, a gdy za oknem zmieniła się aura, postanowił przerzucić się na bardziej adekwatny sport. Wybrał narciarstwo biegowe.
Europoseł wybrał się więc na warszawskie Młociny, gdzie funkcjonuje wypożyczalnia nart biegowych. W pobliskim lesie wytyczono także trasy, na których można poczuć się prawie jak w Alpach. Albo chociaż w Zakopanem...
Metoda narciarska "na Czarneckiego" jest bliska większości początkujących narciarzy. Zjeżdża się nie po stoku, a na boku.
Polityk - zupełnie jak w Europarlamencie - się nie poddawał i co chwila podnosił się z kolan. To prawie jak Polska według prawicowych polityków.
Być może Ryszard Czarnecki chciał choć na chwilę poczuć się jak Andrzej Duda, kolejny amator białego szaleństwa wśród polityków. O ile nam wiadomo, Czarnecki nie wracał z Młocin w obstawie SOP.