Od śmierci Kory minęło już ponad 6 lat. Fani artystki cały czas tłumnie przybywają na jej grób znajdujący się na warszawskich Powązkach. Najlepiej świadczą o tym liczne bukiety i dziesiątki zapalanych każdego dnia zniczy.
Na początku listopada nasze myśli skupione są przede wszystkim wokół bliskich, których, niestety, nie ma już wśród nas. To również czas wspominania osób zasłużonych w różnych dziedzinach, którzy pozostawili po sobie bogaty dorobek artystyczny czy naukowy. W tym szczególnym czasie można skorzystać z pełnej gamy wydarzeń kulturalnych dedykowanych im pamięci, jak również odwiedzić ich groby, symbolicznie zapalając światełko.
W lipcu 2018 r. świat polskiej muzyki uszczuplił się o jedną z najbardziej charyzmatycznych gwiazd estrady. To właśnie wtedy dowiedzieliśmy się o śmierci Kory, zaledwie kilka tygodni po jej 67. urodzinach. Wokalistka grupy Maanam w ostatnich latach życia toczyła nierówną walkę z rakiem jajnika. Pomimo wyniszczającej choroby wciąż wyraźnie akcentowała swoją obecność w mediach. Dzięki jej staraniom ówczesny minister zdrowia Konstanty Radziwiłł podpisał decyzję o objęciu refundacją preparatu niezbędnego w procesie leczenia tej choroby nowotworowej, który każdego roku, niestety, wykrywany jest u ponad 4 tysięcy Polek.
Zarówno wieloletni partner wokalistki, a w późniejszym okresie życia jej mąż, Kamil Sipowicz, jak i dorośli synowie artystki, Mateusz i Szymon, regularnie odwiedzają ukochaną żonę i matkę spoczywającą na Cmentarzu Powązkowskim w Warszawie. To miejsce każdego roku przyciąga również tysiące miłośników jej twórczości i niezwykle barwnej osobowości. Mogiłę można rozpoznać z łatwości dzięki umieszczeniu na niej czarno-białego zdjęcia Kory oraz wykonanej z brązu rzeźby przedstawiającej skuloną kobietę w negliżu.
To hołd nie tylko dla Kory, ale też dla tysięcy innych kobiet, którym patriarchalny świat nieustannie chce na siłę przypisywać role i obowiązki. Czujemy, że gdzieś z daleka wciąż mówi wszystkim wspaniałym kobietom: "Hej, nie dajcie się, jestem z Wami" - tymi słowami uargumentowano wybór figurki na oficjalnej stronie internetowej piosenkarki.
Z uwagi na brak przynależności Olgi Jackowskiej do żadnego kościoła, miejsce jej spoczynku zostało pozbawione wszelkich symboli religijnych. O jej ponadczasowości najlepiej świadczą wyryte na płycie nagrobnej lata życia. W miejsce roku śmierci umieszczono znak nieskończoności, co pozwala wierzyć, że pamięć o Korze pozostanie wieczna.
Płytę nagrobną wyróżnia oplatający ją bluszcz. Trzeba przyznać, że trudno jest znaleźć wolne miejsce na kolejne lampki, nie wspominając już o ozdobnych wieńcach.
Spośród bogatego archiwum najbliżsi Kory zdecydowali się na czarno-białe zdjęcie portretowe z czasów jej młodości.
Pozornie zwykła metalowa ławeczka stała się kością niezgody. Wątpliwości zarządców cmentarza budziły jej wymiary. Według ich argumentacji przekracza ona dopuszczalne normy o 5 cm. Kamil Sipowicz w końcu jednak dopiął swego, dzięki czemu od września członkowie rodziny i fani Kory mogą wygodnie usiąść, kontemplując przy jej grobie. Ławka została ozdobiona połączonymi literami tworzącymi napis "KORA KAMIL" i widniejącym nad nim sercem.