Celebrytka najpierw raczyła się wraz ze znajomą koktajlem z zielonych warzyw i owoców, a następnie udała się do księgarni i później na leżaczek. "Księgi Jakubowe" znalazły się ponoć w jej dłoniach, dopiero gdy spostrzegła wycelowany w swoją stronę obiektyw aparatu. Przypadek?
Po wielu miesiącach medialnych turbulencji i autodestrukcyjnych zachowań, Ilona Felicjańska i Paul Montana zadecydowali, że lepiej będzie, jeżeli ich drogi się rozejdą. Zapewniająca jeszcze niedawno o swej bezkresnej miłości do "amerykańskiego" biznesmena celebrytka odnalazła się więc w zupełnie nowej dla siebie rzeczywistości.
Dramatyczne rozstanie nie podłamało chyba jednak byłej modelki, bowiem nadal nie zrezygnowała ona ze swojego ulubionego sposobu spędzania wolnego czasu, jakim jest przechadzanie się po miejscach publicznych w towarzystwie fotoreporterów. W ostatni wtorek Felicjańska obrała sobie za cel kultowe Kino Muranów w Warszawie. Jej krokiem podążyli, rzecz jasna, uzbrojeni w dalekosiężne obiektywy paparazzi.
Przypomnijmy: Ilona Felicjańska TRAFIŁA DO SZPITALA PSYCHIATRYCZNEGO! "Idę dalej z podniesioną głową, bo to dopiero połowa mojego życia"
Celebrytka kosztowała serwowanych w przybytku kultury przysmaków, jak również zahaczyła o stoisko z książkami, na którym zainteresowała się opasłymi Księgami Jakubowymi Olgi Tokarczuk. Następnie usadowiła się pod ogromnym plakatem promującym film Zdrajca - zupełnie jakby starała się zasygnalizować nam, jaką naturę miał jej związek z Paulem.
Czysta ironia losu, czy celowy zabieg?
Jeszcze przed rozpoczęciem seansu Ilona spotkała się ze znajomą w celu wspólnego spożycia pożywnych koktajli. Myślicie, że wybierała napój pod kolor bluzki, czy może bardziej zależało jej na właściwościach odżywczych?
Odnalezienie dziennego rytmu po rozstaniu z ukochanym partnerem nigdy nie jest łatwe. Ilona jednak nie zamierza się poddawać i, jak widać, czerpie pełnymi garściami z ogromnych pokładów wolnego czasu.
Będąc świeżo upieczonym singlem, niezwykle ważne jest, aby pamiętać o zadbaniu o samego siebie. Felicjańska zabrała się pełną parą za nadrabianie kulturalnych zaległości. Jej pierwszym celem stało się popularne w stolicy Kino Muranów.
Nie chcąc być może przysnąć w trakcie seansu, Ilona zafundowała sobie kubeczek gorącego naparu - najpewniej kawy. Nie zapomniała jednak o tym, jak ważne jest odpowiednie nawodnienie - w jej dłoniach mogliśmy spostrzec również butelkę źródlanej wody.
Naoczni świadkowie twierdzą, że Ilona zainteresowała się stoiskiem z książkami, dopiero gdy spostrzegła, że jest śledzona przez paparazzi. Liczy się jednak efekt końcowy. Należy więc podziękować fotoreporterom, że dzięki nim poziom czytelnictwa w Polsce wzrósł.
Przed Iloną nie lada wyzwanie. "Księgi Jakubowe" polskiej noblistki mogłyby bowiem przerazić swoją objętością niejednego pasjonata literatury pięknej. Sądząc jednak po jej przygodzie na Florydzie, możemy założyć, że celebrytka nie boi się ryzykownych przygód.
Po wizycie w księgarni Ilona udała się do kontuaru ze słodkościami.
Jej łupem padły bliżej niezidentyfikowane wypieki w postaci brązowych kul.
Pani ekspedientka musiała być osobą niezwykle zabawną, ponieważ Ilona nie mogła wprost powstrzymać się od śmiechu, gdy odmaszerowywała od jej stanowiska.
Podczas przechadzania się po kinie z obstawą fotoreporterów celebrytka zadecydowała o zmianie fryzury.
Następnie Felicjańska poszła odpocząć na jednym z leżaków ustawionych pod kinem. Zrządzeniem losu miejsce jej spoczynku ulokowane było zaraz obok wielkiego plakatu promującego film "Zdrajca". Czyżby Ilona chciała nam coś w ten sposób zakomunikować?
Ostatecznie była partnerka Paula Montany spoczęła na niedziałającej fontannie skąd kontynuowała telefonowanie do swoich znajomych.