To się dopiero nazywa "życie na krawędzi"?
Ceny torebek Magdaleny Ogórek od miesięcy interesują internautów, którzy z wypiekami na twarzy obserwowali metamorfozę "tajnej broni" Sojuszu Lewicy Demokratycznej w walce o fotel Prezydenta RP w jedną z najgłośniejszych (i najlepiej opłacanych) fanek obecnego rządu. Ostatnio dowiedzieliśmy się jednak, że ten temat interesuje również polski Senat. Podczas posiedzenia Komisji Kultury i Środków Przekazu wicemarszałek Bogdan Borusewicz wyjawił bowiem, że na umowie na zlecenie pani Ogórek zarabia 600 tysięcy rocznie, tj. 50 tysięcy złotych na miesiąc.
Ostatecznie Ogórek ani nie zaprzeczyła, ani nie potwierdziła spekulacji senatora Borusewicza. W ostatni piątek po raz kolejny dała jednak dowód swojej słabości do drogich dodatków. Na czas zakupów w sklepie spożywczym Ogórek zastawiła wyjazd z budowy pokaźnym mercedesem, po czym została obfotografowana przez paparazzi z różowiutką torebką od Dolce & Gabbana za jedyne 6,5 tysiąca złotych przewieszoną przez prawe ramię.
Przypomnijmy: Magdalena Ogórek broni swoich drogich torebek: "Nie rozumiem, dlaczego tak bardzo zwraca się na to uwagę. Pracuję całe życie"
Zobaczcie najnowsze zdjęcia Magdaleny Ogórek. Zadała szyku w spożywczaku?
Na zakupach prezenterka mogła liczyć na towarzystwo skrytego pod maską pana w beżu. Pasował kolorystycznie do pudroworóżowej stylizacji Ogórek?
O zarobkach prawicowej dziennikarki w Telewizji Polskiej od lat krążą legendy. Coś nam jednak mówi, że Magda nie może narzekać na przeciąg w portfelu skoro z jej przegubu zwisają torebki warte tysiące złotych. Na zdjęciu model Sicily projektu Dolce & Gabbana za skromne 6,5 tysiąca złotych.
Podczas gdy towarzysz zakupów Magdaleny zaszalał nieco, jeśli chodzi o wzór ochronnego komina, ona sama postawiła na klasykę w kategorii maseczek na twarz, pozostając przy charakterystycznym błękicie.
W pewnym momencie towarzysz spaceru zmuszony był opuścić Magdalenę. Ogórek nie miała więc wyjścia i samodzielnie podreptała z ekologiczną siatą przepełnioną produktami spożywczymi w stronę swojego samochodu.
Okazuje się, że nie zważając na znaki ostrzegawcze Ogórek postanowiła zaparkować swoją "beemą" na wysokości wyjazdu z budowy. Nie bała się, że po powrocie zastanie zarysowaną przez koparkę karoserię?
Miejmy tylko nadzieję, że tego dnia pracujący na budowie robotnicy mieli wolne. Byłoby przecież szkoda, gdyby musieli czekać kilkadziesiąt minut, aż pani Ogórek zakończy zakupy i łaskawie usunie swój pojazd z drogi wyjazdowej.