Zwiewna Anna Wendzikowska na zakazie zaparkowała i na randkę do parku wesoło pognała (ZDJĘCIA)
Widoczne na zdjęciach zachowanie Anny Wendzikowskiej dowodzi teorii, że wiosna sprzyja wybuchom uczuć. Dziennikarka była tak zaaferowana spotkaniem z nowym partnerem, że całkowicie zapomniała o przepisach ruchu drogowego. Zostawiła auto w niedozwolonym miejscu, by jak najszybciej zobaczyć się z ukochanym przed wylotem z kraju.
Zaparkowane w centrum stolicy auta na zakazie to już niemalże plaga. Znani kierowcy konsekwentnie naginają przepisy ruchu drogowego, nieustannie narażając się na mandat i nieprzyjemną rozmowę ze strażnikami miejskimi. Z drugiej strony mogą wychodzić z założenia, że lepiej zapłacić i zgarnąć dodatkowy punkt karny, niż marnować cenne minuty na graniczące z cudem znalezienie wolnego dozwolonego miejsca do zatrzymania pojazdu.
Anna Wendzikowska ewidentnie nie miała czasu do stracenia. Na kilka godzin przed wylotem na Bali, gdzie spędzi najbliższe 2 tygodnie, spotkała się ze swoim nowym obiektem westchnień. Mężczyzna tak zawrócił w głowie znanej globtroterce, że dla niego zdołała nawet zejść ze swoimi wygórowanymi (i to dosłownie) wymaganiami. Zachwycona wizją randki w plenerze 42-latka nie zauważyła nawet poziomego znaku oznaczającego "powierzchnię wyłączoną".
Dziennikarka i podróżniczka wskoczyła na tę okazję w letnią sukienkę maxi na ramiączkach, do której dobrała jasne baleriny, słomkowy kapelusz oraz opuszczony sweterek z bąbelkami. Zdecydowanie najbardziej wykosztowała się na pikowaną torebkę Chanel, której zakup mógł uszczuplić jej stan konta nawet o 25 tysięcy złotych. Całość tworzyła spójny kolorystycznie zestaw.
Anna Wendzikowska porusza się po Warszawie sprawdzonym Porsche Macan. Zdecydowała się na zakup podstawowej wersji SUV-a, który kosztował ją ponad 300 tysięcy złotych.
Aktorka pędzila ile sił w nogach, by jak najszybciej spotkać się ze swoim nowym partnerem. Na miejsce randki wybrali jeden z warszawskich parków.
Olśniewająca naturalnym "lookiem" Wendzikowska chętnie wcieliła się w rolę modelki. Niestety, w jej mediach społecznościowych na próżno szukać rezultatów spontanicznej sesji na łonie natury.
Z uroków pięknej pogody skorzystał również towarzyszący im uroczy buldożek, prawdopodobnie należący do mężczyzny.
Podobnie jak wielu innym celebrytom, Wendzikowskiej również się upiekło.
Pospiesznie wsiadła do auta i ruszyła przed siebie. Wiedziała, że musi zdążyć na odprawę przed dalekim lotem.
Podobnie jak wielu innych kierowców, Anna Wendzikowska nie przejęła się bezwzględnym zakazem zatrzymywania pojazdu na namalowanych na jezdni równoległych, skośnych do krawędzi liniach.