Tak Kinga Rusin wozi się po stolicy: dwukrotnie zaparkowała porsche NA ZAKAZIE i odjechała z otwartym bagażnikiem
Kinga Rusin opuściła już Warszawę, by poczuć jeszcze trochę zimowego klimatu. Zanim jednak wyruszyła na podbój włoskich Alp, dała o sobie znać innym kierowcom poruszającym się po stolicy. Świętująca 9 marca urodziny prezenterka w ciągu jednego popołudnia złamała kilka przepisów.
Znani i lubiani konsekwentnie pokazują, że stoją ponad prawem i absolutnie nie dotyczą ich żadne przepisy ruchu drogowego. Coraz trudniej wymienić nazwisko aktora, muzyka lub dziennikarza, który został sfotografowany za kierownicą w innym kontekście niż za sprawą popełnionego wykroczenia. W dobiegającym końca tygodniu palmę pierwszeństwa w tej niechlubnej kategorii dzierży Beata Ścibakówna, która dwukrotnie powinna zostać ukarana mandatem. Przykłady można jednak mnożyć w nieskończoność.
Tuż przed weekendem słynnej aktorce postanowiła dorównać Kinga Rusin. Była prowadząca "Dzień Dobry TVN", która, o dziwo, spędziła zdecydowaną większość zimy w Polsce, w miniony piątek podjechała swoim Porsche Panamera wartym 300 tysięcy złotych na warszawskie Powiśle, kompletnie bagatelizując znak zakazu. Po chwili postanowiła jednak przeparkować auto. Nie chodziło jej bynajmniej o zreflektowanie się.
Kończącej dziś 54 lata dziennikarce zależało wyłącznie na tym, by stanąć możliwie jak najbliżej lokalu gastronomicznego, który opuściła z dwoma kartonami. Korzystając z uprzejmości pracownika sklepu, spakowała wypełnione po brzegi opakowania do niezbyt pojemnego bagażnika.
Kinga Rusin dziarskim krokiem ruszyła przed siebie. Dziennikarka odziana w różową puchową kurtkę Moncler wartą blisko 6 tysięcy złotych wymachiwała torebką Saint Laurent w kształcie kuferka.
Gwiazda starała się chyba nie dostrzec znaku, który minęła w drodze do źle zaparkowanego auta.
Dzisiejsza solenizantka nie robiła sobie nic z tego, że zaparkowała na ulicy, blokując w ten sposób jeden z pasów ruchu.
Tego popołudnia liczyło się dla niej jak najszybsze załatwienie spraw.
Kinga Rusin zaopatrzyła się w napoje, które z pewnością umilą świętowanie urodzin.
Bagażnik sportowej fury okazał się jednak zbyt mało pojemny na dwa wypełnione po brzegi opakowania.
Jak zapowiedziała świeżo upieczona 54-latka, zamierza celebrować swoje święto "w najbardziej stylowej miejscówce w Alpach, we wspaniałym towarzystwie". Wskazała w tym miejscu na najwyższy szczyt europejski, Mont Blanc.