Eurowizja 2021. Oto, czym Polska przez lata wsławiła się w konkursie (ZDJĘCIA)
Finał Eurowizji 2021 zbliża się wielkimi krokami. Z tej okazji wspominamy to, czym zasłynęła Polska w konkursie, o którym znów mówi cała Europa. Myślicie, że największe sukcesy (i "sukcesy") jeszcze przed nami?
Półfinał Eurowizji 2021, w którym Rafał Brzozowski zawalczy o wejście do wielkiego finału, zbliża się wielkimi krokami. W środę ogłoszono, że gwiazdor TVP i reszta jego ekipy otrzymali negatywne wyniki testów na koronawirusa, dzięki czemu będą mogli zaprezentować się przed jurorami i widzami na żywo.
Choć bukmacherzy i fani nie wróżą Rafałowi Brzozowskiemu awansu do finału, to można śmiało zaryzykować stwierdzenie, że już na dobre zapisał się w historii Polski na Eurowizji. Nie on jedyny zresztą, a nasz kraj, mimo że nadal bez ani jednej wygranej na koncie, bywał już dostrzegany przez innych przy różnych okazjach.
Co prawda nie zawsze kontekst naszych sukcesów bywał pozytywny, jednak na pewno nie można powiedzieć, że się nie staramy. Zobaczcie, czym do tej pory zasłynęła Polska w Konkursie Piosenki Eurowizji.
Choć Polska gości na eurowizyjnej scenie z przerwami już od niemal trzech dekad, to dotąd nigdy nie udało nam się sięgnąć po wygraną. Najbliżej zwycięstwa była Edyta Górniak, która w 1994 roku zapewniła nam dobry debiut w konkursie, zajmując 2. miejsce. Od tej pory żaden z rodzimych artystów nie tylko nie powtórzył jej sukcesu, lecz nawet nie był blisko wspomnianego wyniku.
Można śmiało stwierdzić, że rok 2016 był dla polskich fanów Eurowizji dość wyjątkowy. O możliwość reprezentowania kraju w konkursie walczyli m.in. Margaret, Edyta Górniak oraz Michał Szpak. Ostatecznie do Sztokholmu pojechał ostatni z wymienionych, jednak pierwsza z jego koleżanek-faworytek też odniosła sukces. Piosenka Margaret "Cool Me Down" wygrała bowiem tzw. "Eurowizję Drugiej Szansy", czyli OGAE Second Chance Contest, a fani konkursu do dziś ubolewają, że nie miała okazji zaprezentować jej na dużej scenie.
Rok 2016 to też spory sukces Michała Szpaka, który co prawda nie zachwycił jurorów, jednak zyskał ogromną sympatię widzów, lądując ostatecznie na 8. miejscu w finale. Jego utwór przykuł uwagę nie tylko Polaków, lecz także znanych osobistości z zagranicy. O "Color of Your Life" pochlebnie wypowiedziała się m.in. J.K. Rowling, której mąż głosował właśnie na Szpaka. Jego występ dostrzegł też youtuber PewDiePie, który z kolei drwił, że Michał "płakał, ponieważ wiedział, jak słaba jest jego piosenka". Nie zmienia to faktu, że przedstawił go w ten sposób 110 milionom subskrybentów, którymi dysponuje na swoim koncie, a to już coś.
Choć organizatorzy Eurowizji już od lat starają się dbać o to, aby konkurs był wolny od polityki, to wciąż muszą mierzyć się z zarzutami o wywoływanie wojny ideologicznej. Jak to zwykle bywa, larum podnoszą w znakomitej większości prawicowi działacze i politycy. W 2014 roku wyraźnie oburzony występem Conchity Wurst Tomasz Adamek wystosował nawet pełen błędów gramatycznych list do Europejskiej Unii Nadawców, w którym apelował o "usunięcie z procesu wyłaniania zwycięzcy jurorów, którzy nie reprezentują woli i smaku większości Europejczyków". "Europa odleciała! Promują brodatego dziwoląga z Austrii zamiast pięknych i utalentowanych dziewcząt. Trzeba skończyć z tym szaleństwem!" - obruszał się też potem na Twitterze.
Oburzenie eurowizyjnymi standardami wyraziło też wielu innych polityków, którzy krytykowali nie tylko zagranicznych wykonawców, lecz nawet tych reprezentujących Polskę. W 2016 roku w Michała Szpaka uderzył działacz PiS Włodzimierz Nowak, który oskarżył go o promowanie... satanizmu. "Tylko pytanie, czy to sukces Polski, czy szatana? Czy to Michał, czy Michałowa?" - dumał wtedy. Nieco inną drogą poszedł natomiast Paweł Kukiz, który w 2017 roku bronił występu Kasi Moś słowami: "Gdyby wyszła za mąż za uchodźcę z ISIS albo zapuściła brodę, to mielibyśmy szansę na podium".
W 2014 roku Polacy wysłali na Eurowizję Donatana i Cleo, których występ, delikatnie mówiąc, wzbudził bardzo skrajne emocje. Podczas gdy jedni starali się być wyrozumiali dla ich "porno wykonu", inni wprost oskarżali wokalistkę i jej kolegę o seksizm i uprzedmiotowianie kobiet. Sam Witold Czamara, bo tak naprawdę nazywa się Don, drwił z Conchity, żalił się na "dyskryminację" w konkursie i oskarżał organizatorów o oszustwo, twierdząc, że "ludzie wybrali Cleo". W tym miejscu pragniemy jednak uspokoić - Donatan absolutnie nie uważa się za homofoba. Jak sam stwierdził, "nie jest uprzedzony wobec mniejszości seksualnych, szczególnie lesbijek"...
Innym "sukcesem" Polski na Eurowizji była pamiętna stylizacja Andrzeja Piasecznego, w której ten wystąpił na scenie w 2001 roku. O ile jego wykonanie po prostu nie wzbudziło większych emocji, to wyjście do publiczności w sztucznym futrze nie było chyba najlepszym pomysłem. Wspomniane futro i reszta osobliwej stylizacji nie przyniosły mu zresztą zwycięstwa, a jedynie nagrodę im. Barbary Dex dla najgorzej ubranego reprezentanta.
Ciekawostką jest, że w 2004 roku wyczyn Piaska usiłowała najwyraźniej powtórzyć Tatiana Okupnik, wtedy jeszcze wokalistka zespołu Blue Cafe. Jej stylizacja wzbudziła równie krytyczne reakcje i dzięki niej otarła się o zwycięstwo w tym samym plebiscycie, zajmując ostatecznie 2. miejsce. Nieco gorzej jej i kolegom poszło w samym konkursie, z którym przygodę zakończyli na 17. miejscu...
Nasz kraj rozsławiła na arenie międzynarodowej także Aleksandra Gintrowska. Po tym, jak pojawiła się na scenie polskich preselekcji w kostiumie syreny, o jej pomyśle dowiedział się wkrótce cały świat, a komentarze bywały naprawdę miażdżące. Jak sama potem tłumaczyła, chciała się w ten sposób wyróżnić, a Madonny i Lady Gagi nikt się w końcu nie czepia. Nie zmienia to faktu, że efektami przyczepienia sobie ogona były zarówno niegroźne przytyki, jak i drwiny, którymi musiała potem stawić czoła.
Nie od dziś wiadomo, że Telewizja Polska w ostatnich latach dość "selektywnie" podchodzi do prezentowanych na antenie materiałów. Tak było m.in. w 2019 roku, gdy z powtórek konkursu wycięto występ Dany International i fragment, w którym widać było całujących się gejów. Tłumaczono to "wymogami czasu antenowego" i TVP zapewniała, że miała do tego prawo. Nie był to zresztą jedyny taki incydent, a innego razu, zamiast wejść na żywo transpłciowej NikkiTutorials, puszczano... reklamy. Wtedy stacja wyjaśniała, że "przerwy reklamowe były zaplanowane i uzgodnione z organizatorami koncertu przed przekazaniem TVP listy prowadzących imprezę, a Telewizja Polska nie ingerowała w treść koncertu". Dobra promocja Polski w świecie?
O ile nasz kraj już od lat nie ma szczęścia w "dorosłej" wersji konkursu, to zawsze miło wspomnieć o sukcesie Roksany Węgiel i Viki Gabor, które wywalczyły dla nas zwycięstwo dwa lata z rzędu w Eurowizji Junior. Pierwsza z nich zwyciężyła z utworem "Anyone I Want to Be", druga natomiast z piosenką "Superhero".
Eurowizyjny występ zespołu Tulia przez wielu uznawany jest za jedną z naszych porażek w konkursie, a grupa zakończyła wtedy przygodę z Eurowizją na półfinale. Nie oznacza to natomiast, że dziewczyny nie zostały zauważone, o czym świadczą słowa kanadyjskiej aktorki Rachel McAdams. W wywiadzie dla portalu Heatworld zapewniała, że polska propozycja zrobiła na niej ogromne wrażenie. "Kocham piosenkę "Fire of love" grupy Tulia! Po prostu rzuciły mnie na kolana! Nie mogłam się nasłuchać!" - mówiła z entuzjazmem.
Eurowizja 2021 nieoczekiwanie okazała się dla polskich fanów niezwykle emocjonująca. Działo się naprawdę sporo: od samego wyboru Rafała Brzozowskiego, który bardzo mocno skrytykowano, aż do groźby nieobecności na dużej scenie z powodu koronawirusa w polskiej ekipie. Nie zmienia to natomiast faktu, że Rafał i "The Ride" niemal od początku szorują po dnie list bukmacherów, którzy nie wróżą mu ani zwycięstwa, ani nawet awansu do finału. Czy uda mu się przełamać złą passę? Przekonamy się już wkrótce.