Ewa Wachowicz powróciła do Polski po kolejnej wyprawie. Córka obdarowała ją na lotnisku... KORONĄ
Ewa Wachowicz ma powody do radości. Kulinarna ekspertka w towarzystwie Klaudii Cierniak-Kożuch zdobyła Koronę Wulkanów Ziemi, a po powrocie do kraju powitano ją niczym królową. W symbolicznej akcji wzięła udział m.in. jej dorosła córka Aleksandra.
Ewa Wachowicz pochwaliła się niedawno kolejnym imponującym wyczynem. Tym razem nie chodzi jednak o kulinaria, lecz o ważny moment w życiu jej oraz Klaudii Cierniak-Kożuch. To one jako pierwsze Polki stanęły na wulkanie Mount Sidley na Antarktydzie, a Ewa tym samym zdobyła ostatni szczyt z Korony Wulkanów Ziemi.
W sobotę Wachowicz wróciła do kraju i mogła liczyć na liście królewskie powitanie. Na miejscu czekała na nią m.in. dorosła córka, Aleksandra Osuchowska, która uhonorowała znaną mamę symboliczną koroną. W rozmowie z Polsat News Ewa powiedziała kilka słów o lądowaniu w Polsce i wsparciu ze strony pociechy i bliskich.
Kiedyś córka napisała mi w książce o górach sentencję, którą noszę w sercu - góra jest dopiero wtedy zdobyta, kiedy ja szczęśliwie wracam do domu. I dzisiaj szczęśliwie wróciliśmy do Krakowa, wylądowaliśmy cało i zdrowo. Co prawda bez bagaży, ale to nie ma znaczenia.
Wasz głos jest dla nas ważny! Wypełnij krótką ankietę o Pudelku
Warto wspomnieć, że ambitny plan zajął jej aż 12 lat. Przebieg wyprawy relacjonowała nie tylko w mediach społecznościowych, ale także w rozmowach z "Halo, tu Polsat". Przed wyprawą, w ramach środków ostrożności, spisała nawet testament. Dziś, z symboliczną koroną na głowie, może być z siebie dumna.
W powitaniu Ewy i Klaudii w Polsce uczestniczyła córka kulinarnej ekspertki.
Wachowicz przywitano w iście królewskim stylu - i to dosłownie.
Były uściski, gratulacje i oczywiście pamiątkowe zdjęcia.
Sama Wachowicz nie kryła radości.
Warto wspomnieć, że nad realizacją projektu Ewa pracowała aż 12 lat.
Prezenterka nie ukrywa, że była to najcięższa wyprawa w jej życiu. Mogła oczywiście liczyć na wsparcie najbliższych.