Marianna Schreiber zrobiła awanturę w muzeum i została wyproszona: "Zachęcacie dzieci do tranzycji. Nie jest wam WSTYD?!"
Kolejny dzień to kolejna okazja dla Marianny Schreiber do rozkręcenia afery. Tym razem patocelebrytka nawiedziła Muzeum Sztuki Współczesnej, gdzie nagabywała ekspedientkę i gości. W efekcie 32-latka została wyproszona.
Marianna Schreiber wciąż niestrudzenie pielęgnuje łatkę skandalistki. Właściwie nie ma dnia, żeby niebawem już była żona byłego ministra z PiS, nie rozkręciła jakiejś dramy. Tylko w ciągu ostatniego tygodnia było o niej głośno za sprawą sporów na planie "Królowej przetrwania", konfrontacji z Tede w "Zero Absolutne" czy wizyty w Sejmie.
Jeszcze kilka dni temu skarżyła się na fatalne samopoczucie związane z grypą, utyskując przy okazji na NFZ, który uniemożliwił jej otrzymanie natychmiastowej pomocy lekarskiej. Najwidoczniej niebiosa miały Mariannę w swojej opatrzności, bo już w sobotę czuła się na tyle dobrze, żeby odwiedzić Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie i rozkręcić w nim aferę, która naturalnie musiała zostać udokumentowana i upubliczniona w mediach społecznościowych.
Pretekstem do wizyty w przybytku była niedawna burza medialna wokół książki "Gender Queer", która według środowisk prawicowych, "nawołuje do zmiany płci". Pozycję rzekomo znaleźć można było w dziale przeznaczonym dla dzieci. Słynna "zadymiara" postanowiła wykorzystać nadarzającą się okazję i wypromować się na aferze.
Nikt nie pytał, ale każdy potrzebował mojej opinii na temat tego kloca - zaczęła Schreiber, stojąc przed muzeum. Wiecie, ile to jest warte? Nic. Ale wybudowane zostało za 700 mln zł. Zamiast tego można było kupić 1400 mieszkań dla 1400 polskich rodzin. Zaraz pokażę Wam, jak wygląda Sodoma i Gomora Rafała Trzaskowskiego.
Następnie patocelebrytka skierowała się do kasy i przypuściła atak na Bogu ducha winną ekspedientkę.
Ja się chciałam zapytać, czy pani nie jest wstyd sprzedawać książeczki dla dzieci, w których jest pokazywany proces tranzycji dzieci? - grzmiała. To zachęcanie dzieci do tranzycji. Tyle małych dzieci tu przychodzi. 700 mln złotych na taki budynek, a tu dzieje się coś takiego.
Wtedy skandalistka zaczęła nagabywać obecnych w muzeum gości, zarzucając im, że przykładają rękę do deprawacji dzieci.
Czy państwo się nie boją, że są tutaj treści zachęcające do tranzycji dzieci? Naprawdę nie jest wam wstyd przychodzić tu z dziećmi? Chciałaby pani zachęcić swojego syna, wnuka do tranzycji? To jest super, prawda? - wydzierała się. W konsekwencji 32-latka musiała zostać wyproszona przez ochronę muzeum.
Żenada?