Zofia Zborowska zmieniła szpital przed drugim porodem ze względu na "traumę". Pokazała, w jakich warunkach teraz rodziła. Luksus? (ZDJĘCIA)
Zofia Zborowska w połowie maja po raz drugi została mamą. Aktorka chętnie dzieli się swoimi doświadczeniami jako matka z fankami na Instagramie. Ostatnio zdradziła, dlaczego zdecydowała się zmienić szpital, w którym rodziła.
Zofia Zborowska skupiona jest teraz na macierzyństwie, ale cały czas pozostaje w kontakcie z fankami. Jako jedna z nielicznych gwiazd, nie koloryzuje okresu macierzyństwa, ani ciąży, odpowiada także na trudnie pytania związane z ciążą i wychowaniem dzieci. Nie unika także trudnych tematów - ostatnio wzbudziła kontrowersję, gdy dodawała otuchy fance, która bała się rodzić naturalnie.
Jedna z obserwatorek Zborowskiej zauważyła, że druga córeczka Zborowskiej i Wrony przyszła na świat w innym szpitalu, chociaż poprzedni był chwalony przez aktorkę. Wyjaśniła, dlaczego tak się stało.
Z wielu względów. Nie chciałam wracać do tamtego szpitala ze względu na traumę, jakiej doznałam w związku z tym, że Nadzia urodziła się chora. Nie mam siły o tym pisać, ale tamten tydzień w szpitalu był dla nas bardzo trudny. Do tego byłam nacięta i źle zszyta, a mój połóg to był koszmar. Mimo że byłam bardzo zadowolona z mojej położnej podczas porodu, to potrzebowałam absolutnie nowego otoczenia i nowego "startu" w porodzie (...) Znieczulenie podali mi tak, że nic nie czułam, a ja okrutnie się boję igieł - zaczęła swoje wyjaśnienia.
W dalszej części wyjaśniła, że w nowym szpitalu poczuła się jak w hotelu. Mogła liczyć na wsparcie oraz niezbędne wyposażenie.
Poza tym ten szpital wygląda jak hotel. Wchodzisz i już czujesz się jak w amerykańskim filmie. Wszyscy są mili, masz opiekę poporodową na najwyższym poziomie. Ja serio jestem bardzo trudną pacjentką i zdaję sobie z tego sprawę. Boję się wielu rzeczy w szpitalu, czasem panikuję albo zalewam się łzami. Potrafię odmówić badania, jeśli nie znam lekarza. Nikt tam źle mnie nie potraktował, nie spojrzał z góry, nie ocenił. I za to jestem ogromnie wdzięczna. Bo wywinąć oczami można było na mnie wiele razy. Na przykład w tej kwestii nie mogę powiedzieć tego samego o szpitalu, w którym rodziłam 3 lata temu. Była tam jedna pani neonatolożka, która mimo bycia genialną specjalistką, absolutnie nie nadawała się do pracy z matkami zalanymi łzami i przerażonymi faktem, że ich dzieciątka są w inkubatorach - dodała.